Blog

3 grudnia
Bootfitting w praktyce
Bootfitting w praktyce

Myślałem, że o bootfittingu wiem bardzo dużo. W sumie to byłbym w stanie kupić buty przez Internet i dopasować je sam. Ale to trochę tak, jakby po obejrzeniu dwóch sezonów skoków narciarskich powiedzieć, że jest się gotowym usiąść na belce i skoczyć…

A zatem słuchać, czytać i zobaczyć parę zdjęć to jedno, ale przeżyć to samemu to drugie. Ja byłem w tej komfortowej sytuacji, że wiedziałem jakie buty chcę. Szukałem butów hybrydowych, które będą dobrze trzymać stopę zarówno na trasie, ale także będę mógł w nich korzystać z wiązań pinowych i wybrać się na toury. Atomic ma takie buty w ofercie, mają bardzo dobre recenzje, a od tego sezonu są jeszcze lżejsze – Atomic Hawx XTD 130. Pozostało „tylko” dobrać rozmiar i dopasować buty.

Początek poszedł zgodnie z planem – po zmierzeniu moich stóp bootfitter zaproponował mi dokładnie taki rozmiar, jakiego się spodziewałem. Fajnie – wszystko raczej pasuje. Tutaj pierwsze zaskoczenie. Do prawego buta sprzedawca wkłada specjalną wkładkę ortopedyczną, abym poczuł różnicę. Słyszałem już od wielu osób, że „wkładki robią robotę”, ale takiej różnicy się nie spodziewałem!
Stopa ma skomplikowaną budowę. To 28 kości, ponad 100 więzadeł, kilkadziesiąt tysięcy receptorów. Kiedy jest obciążona, rozpłaszcza się. Rzadko ktoś ma „normalną stopę”. Zazwyczaj występują pewne odchylenia od normy, które można zneutralizować odpowiednio dobraną wkładką. Bez wkładek, stopa szybciej się męczy, ma tendencje do koślawienia.

Po zapięciu klamer, dyskomfort w prawym bucie był zdecydowanie mniejszy. Dzięki wkładce, łuk mojej stopy ma lepsze podparcie i nie tylko jest wygodniej, ale stopa lepiej pracuje. Wow! Natychmiast decyduję się na kupno spersonalizowanych wkładek. Ale po kolei!
Model butów wybrany, rozmiar też. Po około 15 minutowym procesie analizy na podoskopie, wygrzaniu, wyprofilowaniu, schłodzeniu i przycięciu, mam specjalnie dla mnie przygotowane wkładki. Mógłbym zdecydować się na prostsze, szybsze i tańsze rozwiązanie, tj. wkładki niespersonalizowane, które z pewnością też bardzo poprawiłyby pracę mojej stopy i jej komfort, natomiast planuję spędzić w tym sezonie sporo czasu na śniegu, więc stawiam na personalizację i idealny dobór geometrii.

Wkładki lądują w nowych botkach, mierzę raz jeszcze buty, dopinam klamry i przez kolejne 15 minut spaceruję po sklepie poznając nową kolekcję nart. Celem jest zmęczenie stóp i ustalenie czy gdzieś nie uwierają lub czy istnieją punkty ucisku, które będzie można zredukować przez proces wygrzewania skorup.

Po zdjęciu butów i skarpet wyraźnie widać, że z powodu wysokiego podbicia, jest ono zaczerwienione – w tym miejscu będziemy przyklejać specjalną piankę, która wypchnie wygrzany but, zwiększając tym samym objętość w tym miejscu. Po schłodzeniu buty będą bardziej komfortowe i nie będą tak uciskać w tym miejscu. Skorupy lądują w piecu na 15 minut, a do mnie dociera, że w sklepie spędziłem już prawie godzinę!
Po wygrzaniu, bootfitter przynosi gorące skorupy (nie mogę ich dotykać), ja wsuwam w nie nogi w botkach wewnętrznych i przyjmuję neutralną pozycję, z lekko ugiętymi kolanami. Nie mogę ani być wyprostowany, ani naciskać na języki, aby nie odkształcić naturalnego pochylenia cholewki. Ekspert dopina odpowiednio klamry – nie można tego zrobić za mocno – i każe mi tak stać przez kolejne 15 minut. Po około 5 minutach na butach lądują specjalnie zmrożone okłady, by przyspieszyć schładzanie i utwardzenie skorup.

Zdejmuję buty, skarpety, odklejam plastry z pianki, a po chwili ponownie przymierzam moje nowe buty. Rzeczywiście! Czuję, że miejsca na podbiciu jest więcej! Boję się, że może nawet za dużo, ale wiem, że buty wciąż jeszcze nie są w pełni schłodzone i z pewnością jeszcze się utwardzą (sprawdzam to wieczorem w domu – jest dobrze). I tak, po prawie 90 minutach mam nowe, dopasowane buty z personalizowanymi wkładkami. Super!

Nie spodziewałem się, że zajmie to aż tyle czasu. Jeżeli ktoś planuje kupno nowych butów i ich odpowiednie dopasowanie przy pomocy eksperta, gorąco polecam nie zostawiać tego na ostatnią chwilę! Zwłaszcza, że ja dokładnie wiedziałem jakich butów potrzebuję. Dodając do tego czas potrzebny na wybór modelu, szerokości buta i jego twardości, spokojnie można zarezerwować sobie dwie godziny. Niby dużo, ale myślę, że to dobrze zainwestowany czas. Wychodzę ze sklepu z niecierpliwością czekając na najbliższą okazję sprawdzenia Hawx’ów w akcji!

 

Autor: Mateusz Chromiec